Z aparatami w rękach czailiśmy się obok klatki z rudzikiem, mając nadzieję, że usiądzie na krzak wierzby, rosnący obok. Oczyma wyobraźni widziałam już ujęcia na gałązkach z baziami.
Ptaszek miał inne plany. Wystrzelił z otworu i tak szybko znikł głęboko w krzakach, że nie zrobiliśmy ani jednego zdjęcia.
Niech mu się wiedzie.
orioli 2021-03-28
Re Wydra: już wstawiłam wszystkie zdjęcia z odpowiednim, mam nadzieję, wyjaśnieniem. Możesz przeczytać :-)
wydra73 2021-03-28
Ale historia! Z tych nieprawdopodobnych a jednak zdarzających się. Nie można patrzeć i czytać bez uśmiechu.
Dobrze, że nie zaszalałaś bardziej wyobraźnią. Np. rudzik pomalutku wylatuje z klatki, siada na najbliższym patyku, śpiewa Wam dziękczynny trel, na pożegnanie macha skrzydłami i dopiero odfruwa.
To jest piękny temat na opowiadanie narratora- rudzika, jak znalazł się w opałach, zwrócił do ludzi a po powrocie do swoich pobratymców opowiadał im, co się w domu dwunożnych olbrzymów działo.
koza8 2021-03-29
Brawo :)
halka 2021-03-30
Piękna historia ze wspaniałym finałem ...wielkie brawa dla Was.
Niech mu się wiedzie!!!