Przyznam, że nie rozumiem tej sytuacji i bardzo mnie ona niepokoi. Znów spotkaliśmy samotne łosie dziecko na pustej łące. To jest raczej ten sam łoszak, który tak rozpaczliwie szukał swojej matki jakiś czas temu, a ona przyglądała się mu ze sporej odległości i nie podchodziła. Wtedy koło niej plątał się jeszcze jeden maluch.
Minęło ponad pół miesiąca, a mały jest znowu sam. Tym razem nie wołał, nie biegał, a po pewnym czasie położył się, tam gdzie stał.
Nie mogę pojąć, dlaczego klępa zostawia malucha samego i jakim cudem on jeszcze żyje, skoro na tym terenie pojawia się wataha wilków. Łosza, którą spotkaliśmy w ubiegłym roku z bliźniakami, nie odstępowała ich na krok. W tym roku ma jedno dziecko, a dwójka ubiegłorocznych nadal krąży w jej pobliżu.
Jedyną pozytywną okolicznością jest fakt, że łoszak żyje, ale boję się o niego. Ma nieodpowiedzialną matkę, być może niedoświadczoną, młodą i kto wie, jak to się skończy.
mpmp13 2022-05-26
Masz rację ,coś jest nie naturalne . Może być,że młodemu coś dolega i mama tak musi postąpić ?
wydra73 2022-05-26
Zewsząd jakieś niepokoje i smutki nadbiegają. Nic nie pomogą racjonalne argumenty, że prawa przyrody mądre są i niech człowiek nie próbuje po swojemu ich traktować. I np. rozczulać się nad losem osamotnionego zwierzęcego niedorostka. Ale człowiek w ogóle przyrodę zdewastował na milion sposobów i być może coś z tego w charakterze łosiej mamy się odbiło.
A po prostu - żal malucha, żal chorego, zranionego, zagrożonego, każdego komu jest trudniej niż być powinno.
hellena 2022-05-27
Jakaś przyczyna takiego zachowania klępy musi być. Mam nadzieję że skończy się dobrze, bardzo bardzo bym chciała.
basiaw 2022-05-28
Przejmująco to smutne, aż chwyta za gardło.
Kiedyś przez trzy dni obserwowałam kaczątko szukające matki. Po rzece daleko niosło się rozpaczliwe pi-pi-pi, wieczorem szczególnie i serce mi się krajało. Czwartego dnia matka szczęśliwie się znalazła.
Teraz to maleństwo tak przerażliwie samotne na pustej łące, głodne, pełne lęku i bezradne wobec bezwzględnego świata...
Serce boli tym bardziej, że jestem bezsilna wobec dramatu małego zwierzątka.
Płakać się chce.