Rozumiem, że stanowiłam swego rodzaju atrakcję. W końcu nie co dzień pojawia się na ich łące dziwna gamoła, kolorem przypominająca wprawdzie okoliczne krzaki, ale jakoś nie udawało się na niej przysiąść, choć widziały gałęzie.
Sikory były zaintrygowane moją czatownią i na różne sposoby kombinowały, jak zajrzeć do środka.