Normalnie o tej porze roku powinnam mieć takich zdjęć na kopy, ale nie jest jak zwykle.
Nie spotykam łosi już od dawna, a staram się bardzo. Odwiedzam miejsca, w których dawniej urzędowało zawsze kilka i nic. Nie znajduję nawet ich śladów. I nie są to tylko moje niepowodzenia. Narzekają wszyscy znani mi (okoliczni) fotografowie przyrody.
Gdzie podziały się te setki łosi (wg. szacunku leśników) z Biebrzańskiego Parku Narodowego, które niszczyły leśne uprawy, wybiegały gwałtownie na drogi, czyhając na kierowców?
Pusto na bagiennych łąkach, pusto w lasach, pusto na oziminach.