Wreszcie mi się udało spotkać Melę z jej dziecięciem. Kilka razy widywałam ją samą i już się niepokoiłam. Stan niepokoju to zresztą moje stałe uczucie. Teraz martwię się, że oba łosie przebywają tak blisko odremontowanej szosy, po której czasem pędzą "rajdowcy".
Łosza wędruje z jednej strony drogi na drugą, bo po obu stronach są łąki, a w kilku rowach płynie jeszcze woda, którą pije (a matka karmiąca pije sporo). Małe czasem zostaje krzakach, a czasem człapie za nią.