Nad lasem słońce wieczorne zachodzi
To gra ciemności i jasnych promieni....
Jeszcze gdzieniegdzie blask złocisty brodzi,
By wkrótce zszarzeć, odejść drogą cieni.
Pnie drzew jak brązowe, wysmukłe krużganki,
Konary – sklepienie zielonością tkane,
Między krzewami cienkie pajęczyn firanki
Diamentami wieczornej rosy obsypane.
Czystość powietrza mącą pyłu drobiny,
Co iskrzą się w promieniach jak maleńkie gwiazdki.
Pod stopami szeleszczą liście buka, kaliny
Leśne ptaki pisklętom snują senne powiastki.
I już szarość nastaje, gasną struny złociste,
Żaby grają swój koncert przy pobliskim stawie,
Spada pod stopy maleńki brzozowy listek
Co za chwilę zniknie gdzieś w wysokiej trawie.
Stoimy zapatrzeni w te magiczne widoki.
Jeszcze chwilka i będzie ciemno dookoła...
Skierujemy do domu nasze ciche kroki
Ciepły piec i sen dobry już z oddali woła.
czeremcha
ewusia 2009-12-08
Piękny i wspaniały las w jesiennej odsłonie, z ciekawą
ścieżką do biegania, jazdy na rowerze albo spacerku
we dwoje....podobają mi się też słowa zacytowanego
przez Ciebie wiersza, realistycznie podkreślające obraz
w kadrze.