fazunia 2010-03-15
zastój w ciemności nie ma granic
jak oczy ślepe
powieki zszyte na miarę grubymi nićmi
po trupach
stado palców przechodzi wytkniętych
językiem zdyszanego psa
z poronień rodzi się bezpłodność jutra
tak banalnie umiera dusza
w konwulsjach podartych kartek kalendarza
fiołkowym świtem roztapiam szwy
bez oglądania się za siebie
zmieniam widnokrąg