"...Wiszą w dół ze skalnych sklepień
Szarańcze czarnych aniołów
Z kopców czaszek, śliskie węże
Wypełzają z oczodołów, brak tlenu
I miks popiołu z odorem siarkowodoru
Serce jednego z żywiołów
Powietrze ciężkie jak ołów
Wszechobecna woń terroru
W drutach bez izolatorów
Wreszcie ziemia,
Która parzy w stopy
Czarny chór żniwiarzy
Emanuje ból z ich twarzy
Wylęgarnia brudnych maszyn....
.........................................."