Utkałam dziś ze wspomnień wianek
i włożyłam go sobie na skronie.
Siedziałam na tapczanie i pielęgnowałam go,
czułam jego zapach cudowny i niepowtarzalny
Czekając na cywilizację upajałam się przeszłością
Twoją cichą obecnością, gdy pokonywałam szczyt swego życia.
Naszą walką na sztucznej plaży .
Jeszcze raz przywołałam wulgarny w swym bólu poród
i pierwsze dni życia najstarszego.
Nasze niekończące się kłótnie do późnego wieczoru,
i ten jedyny w swym rodzaju niedzielny dzień
kiedy znów poczułam Cię tak głęboko w mojej duszy.
W końcu nastała cywilizacja, ja wstałam,
otrząsnęłam z siebie płatki przeszłości.
Wszak w kuchni czekała rzeczywistość
brudna od nieczystych naczyń.