Kulę pchają po wieki
Od tego mają wypieki
A pchanie to trudna sprawa
Zwłaszcza, gdy gęba kaprawa
Zatem kres pracy daleki ... ;)))
"O wrocławskich krasnalach, Niechluju i dzielnym Michale ..."
Był grudniowy wieczór. Cienie kamienic wrocławskiego rynku tworzyły dziwne kształty. Michał późno wracał ze szkoły, gdzie pobił się z Filipem i za karę musiał zostać po lekcjach. Ludzi w rynku prawie nie było. Aby się nie nudzić , chłopiec postanowił pooglądać rzeźby krasnali wrocławskich. Niektóre figurki miał po drodze. Najpierw postanowił obejrzeć figurki dwóch krasnali pchających kulę. Jakież zaskoczenie go ogarnęło , gdy zobaczył, że nie ma tam ani krasnali ani kuli. Pobiegł pod restaurację „Pizza Hut”, aby sprawdzić, czy jest tam krasnal leżący na misce z zupą. Tam też nie było krasnala, została tylko miska z zupą pomidorową.
Jednak Michał zwrócił uwagę na coś innego. Od talerzyka biegły odciski małych bucików. Były czerwone i pachniały zupą pomidorową. Michał pomyślał: Nie! Wybij to sobie z głowy! Jak to możliwe, żeby te figurki mogły chodzić?! Poszedł za śladami i dotarł do kamieniczek „Jaś i Małgosia”.
Na placu przed kościołem św. Elżbiety, znajduje się „wejście do świata krasnali”. Ślady prowadziły właśnie tam. Zgodnie z przewidywaniami Michała figurki krasnala pilnującego wejścia nie było. Michał zajrzał do środka. Ciekawość wygrała. Wszedł do słabo oświetlonego korytarza, drzwi zamknęły się za nim. Na skrzyżowaniach nigdy nie skręcał. Serce biło mu coraz mocniej. Powoli zaczął docierać do niego gwar rozmów , skrzypienie kół i uderzanie żelastwa o żelastwo. Poszedł w kierunku głosów. Nagle zobaczył salę bardzo dobrze oświetloną, w Sali zauważył pracujący tłum. W tłumie, postacie z najróżniejszych bajek, baśni, legend i wierszy. Były tam: Kaczka Dziwaczka, Śpiąca Królewna i Mały Książę ze swoją piękna różą. Jednak najwięcej było krasnali, nie tylko wrocławskich. Były krasnale królewny Śnieżki i krasnale z najróżniejszych bajek. Panował okropny bałagan. Gburowaty krasnal podszedł do Michała i powiedział:
- Może byś się ruszył, a nie tylko gapił, jakbyś krasnoludków nie widział. No już! Ruchy, ruchy!
- A co właściwie mam robić ? – zapytał Michał.
- Nie widzisz?!Trzeba poukładać bajki!- krzyknął krasnal.
- Po co?- spytał Michał.
- Jak to po co?! Żeby dzieci mogły słuchać tych bajek, bo jak im się opowie takie bzdury, które narobił Niechluj Wielki, to strach pomyśleć co będzie! Wszystkie postacie są rozsypane po tej sali, nikt nie wie do której bajki powinien iść. Treści bajek pomieszały się ze sobą – powiedział krasnal.
- Kto to jest Niechluj Wielki? – zapytał Michał.
- Zobaczysz. A tak w ogóle nazywam się Lampnik, ten z pl. Solnego. My tu gadu, gadu, a robota czeka. – powiedział.
Krasnal pokazał Michałowi co trzeba robić. Przydzielił mu poukładanie bajki „ O królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach”. Nie było to łatwe. Szukając krasnoludków, zapoznał się trochę z podziemnym światem. Znalazł ich wreszcie. Zaprowadził do furtki z napisem: „SEKTOR NR 899 BAJKA O KRÓLEWNIE ŚNIEŻCE I SIEDMIU KRASNOLUDKACH”. Podobnie uczynił z postaciami z innych bajek. Właśnie, gdy odprowadzał Szewczyka Dratewkę, nagle salę opanował mrok. Dał się słyszeć straszliwy śmiech, wrzask, pisk i wołanie o ratunek. Nikt nic nie widział. Światło znowu rozbłysło. Powstało ogromne zamieszanie. Michał postanowił poszukać Lampnika, jednak nigdzie nie mógł go znaleźć. W końcu usłyszał, że został porwany przez Niechluja.
Tego było za wiele, Michał zdenerwował się tak, że postanowił odnaleźć Lampnika za wszelką cenę. Jeszcze nie poznał go dobrze, a już gotowy był oddać za niego wszystko. Zaopatrzył się w zapałki od Dziewczynki z zapałkami. Wziął prowiant z piernikowego domku Baby-Jagi. Zapytał napotkanego krasnoluda o drogę. Dostał szczegółowe wskazówki. Michał natychmiast wyruszył wskazanym korytarzem. Po pewnym czasie zapanował mrok, a głosy z sali ucichły. Przydały się zapałki! Idąc tak spostrzegł, że nagle dookoła niego zaroiło się od pająków. Michał miał tę słabość, że nie cierpiał pająków. Nie miał wyboru, musiał iść. Wreszcie dotarł do krainy Niechluja. Był tam jeden ogromny bałagan. Michał rozglądał się badawczo. Spostrzegł klatkę w której uwięziony był Lampnik. Chłopiec podał mu rękę. Nagle poczuł bolesne ukłucie.
Był w ogromnej Sali. Siedział na tronie. Wszyscy, których nie lubił, byli skuci w kajdany. Przynoszono mu najróżniejsze smakołyki. Jakiś głos szeptał mu:
- To wszystko może stać się jawą tylko przejdź na moją stronę.
Michał miał się zgodzić, jednak po chwili namysłu, powiedział:
- Nie!
Otworzył oczy. Wszystko zniknęło. Leżał w krainie Niechluja. Niechluj był zajęty rozmową z Lampnikiem, ale jego berło z wielkim żądłem leżało obok Michała. Chłopiec bez chwili namysłu chwycił berło i tak mocno uderzył Niechluja, że berło rozpadło się. Wszystko w koło zawirowało.
Oszołomiony Michał stał na placu przed kościołem św. Elżbiety.
„Wejście do świata krasnali” było zamknięte, tak jak zawsze. Figurka strażnika stała na swoim miejscu, jednak Michałowi wydawało się, że strażnik uśmiechnął się do niego porozumiewawczo...
autor: Aleksander Szyszkowicz; SP 72 we Wrocławiu, kl. IV A
;)))