Godzina po godzinie.
Dzień po dniu.
Rok po roku.
Obijasz się o chwile, wpadasz na wydarzenia.
Im dalej się zagłębiasz, tym więcej głosu znika.
I zostaje cisza.
W niej najgłośniejszy krzyk się rozlega.
Największe błaganie.
O wczoraj.
/ wyjątkowo to zdjęcie z netu/