Dziś wybrałem się w plener, z zamiarem uchwycenia żurawi opiekujących się dwójką swych maluchów. Pobudka o 2, szybka kawa i za kwadrans trzecia siedzę już w krzakach na skraju łąki. O trzeciej świta już w najlepsze, widać dokładnie całą łąkę, ale żurawi ani śladu. Przesiedziałem tak 3 godziny i nic. Postanawiam wykorzystać fajne poranne światełko i poszwędać się po okolicy w poszukiwaniu innych modeli. Efekty spaceru na 3 kolejnych fotkach. A żurawie ? Spotkałem "swoją" rodzinkę jakieś 300m od miejsca zasiadki :))
dodane na fotoforum: