Łabędzie w okolicach Radomska. 2009.
"Sen wariata"
Poranek dziś nastał inny niż wszystkie
Świt bezbarwny, słońce jakby cichnie
Deszcz mi ucieka za ciemną chmurą
Dzień ma dla mnie wiadomość ponurą
Wspięłam się ciężko na wielką dolinę
By pozwolić spojrzeć w sen mój na chwilę
Cóż mogę krzyczeć, nic mnie nie słychać
Otwieram oczy im mniej coś tu widać
Czy to kpiny czy świat mi ucieka
Ryba utopiła wielkiego bohatera
Co to za żarty ktoś sobie robi
Przecież tu nie ma żadnej wody
Iluzję tworzą różne rodzaje
Ich nie jest troje, a chyba piętnaście
Uciekli z wolności prosto do klatek
Śmieją się ze mnie, żem nie jest błazen
Mordują się żeby żyć móc tu dalej
Zamiast po prostu uciec najdalej
Spory dziwne toczą między głowami
O prawdy, których nikt nie potwierdził słowami
Miejsca starczy tu dla każdego
Dlatego wolą mieć je dla siebie samego
Nie znają jeszcze drugiego dnia naprzód
Ale na księżyc i kosmos chcą zrobić zarzut
Wszystko co widzę lub tylko się zdaje
Jest chyba dla mnie zbyt nienormalne
O co tu chodzi, co z czym jest grane
W odpowiedzi słyszę tylko jedno pytanie
Nic nie jest takie jak się wydaje
Białe jest czarne
Czy czarne jest białe
Małpa po człowieku
Czy człowiek po małpie
Statki na niebie
Czy niebo na statku
Nie wiem tylko czy chcę tkwić w tym dalej
Czy sama przez resztę ze wstydu się spalę
Czy pamięć straciłam czy jawa się jawi
Czy to tylko sen głupi na jawie
11.01.2022