We wsi pod Piątkiem (Ballada o chamie)
Tak toczyło się życie we wsi pod Piątkiem
W domu i na działce pod numerem czternaście
Dom niewielki, acz grzechu tam było co nie miara
Brunetki, blondynki, pan ciągle nowe sprowadzał
Alkohol popijał, na romantyczne kolacje zapraszał
Gotował obiadki, mamił, słówkami czarował
Grillował, całował, każdą wybrankę tu pożądał
Mimo, że wieś całkiem ładna i spokojna
Tu działa się w nocy prawdziwa rozpusta
Na wszystko święte obrazki wokół spoglądały
Modliły się o nawrócenie prosto ze ściany
Gospodarz był kobieciarzem wielkim i chamem
Chwalił się gminie całej, że jeździ dużym fiatem
Fanaberie miał swoje, przed domem wagon postawił
By szczycić się wokoło, że na krzywdzie się zastawił
Odrzucał te, które kochały - niestety, pan wolał blacharę
Każdą zapraszał do autka na przejażdżkę
"Jesteś tu pierwsza, kochanie" - uroczo walił ściemę
Wszystkie panny trwały przy tym w wierze
Bohater nasz w studni poranne bierze kąpiele
W domu wody przecież nie ma za wiele
A kto jest nowoczesny i tego nie zrozumie
Zostanie zdzielony semaforem po głowie
Raz do pomocy wynajął sprzątaczkę
Która miała czyścić bałagan po kolejnej imprezie
(do siódmej nad ranem)
By wstydu przed pannami się zbytnio nie najeść
I bliskość cielesną z kolejną móc zawrzeć
Pan choć był z miasta, to na wsi marzył mieszkać
Wszak wieś miał w sercu, na miasto narzekał
Wiejskie zwyczaje były mu nad wyraz znane
Miał na to wygląd, charakter i klasę
Słoma z butów mu wystawała, za nim wlekła się po ziemi
A w głowie miał tylko FSO i polonezy
Kobiet było już wiele, lecz żadna na stałe
Każda stwierdziła, że takie życie to nie dla niej
Wszak rączek żadna dama pobrudzić nie chciała
Poza zabawą inne miała wymagania
A jak tu na kacu móc długo odpoczywać
Jak pies ujadał, a krowa muczała
Nie dając myśli w spokoju pozbierać
Sama Maryja z plastiku widząc ten bajzel
Różaniec odmawiała wyklinając tę łajzę
Papież na ścianie już gestów miłości nie słał
Sam do spowiedzi najchętniej by się wysłał
Cóż to za grzesznik dom ten kupić musiał
Sam pan Bóg gromy na przybytek rzucał
Wszyscy święci jakby mogli, dawno by stąd uciekli
Święty Antoni i Jezus w kolejowy złom wepchnięci
Co tutaj jest? Lepiej zapytać, czego tu nie ma
Z pewnością czystości nikt tutaj nie zna
Pan basen na podwórku sobie postawił
By każdą pannę szybciej zabawić
Gorącym latem ochłodę oferował
Zimne piwo, drinki i lody fundował
Każda szczęśliwa, że ona jedyna
Wybranka serca jest ta właściwa
I tak każdym latem, każdej jesieni
Toczyło się życie pod Piątkiem we wsi
W domu i na działce pod numerem czternaście
Skąd wszyscy sąsiedzi chcieli uciec raz na zawsze
20.01.2022