Ale aparat trzymam na podorędziu, bo gdyby jednak.... I okazuje się że owo "jednak" ma wielką siłę przebica, bo natura w swym bogactwie jet nieogarniona. I oto słońce zza drzewa prześwituje malując promienie, a tam mgłę złoci lub czerwieni, innym razem w stawie się przegląda kusząc widokami... I nie wiedzieć kiedy fotki same się pstrykają, a ja wracam do domu chyląc po raz kolejny czoło przed matką naturą. W domu gdy fotki do kompa zgrywam przeżywam na nowo poranne zauroczenie i z nadzieją oczekuję następnego wschodu słońca.
Koniec.
dodane na fotoforum:
bajka1 2011-09-04
Fantastyczne, na pograniczu lub może nie na pograniczu, mistyki.
Trudno mi napisać, co czuję, patrząc.
Powiem krótko - zauroczenie, a także głęboki pokłon ...