Zające były dwa, jeden duży, drugi mniejszy. Mniejszy w zaroślach się schował. Ten przede mną kicał, kicał, jednak stale poza zasięgiem wzroku pozostając. Jakby mnie od tamtego chciał odciągnąć. Gdy byliśmy już dostatecznie daleko, poszedł przez pole, ale też nie w popłochu. Cały czas kontrolował sytuację.
setulow 2009-06-14
miłej niedzieli Helenko :)