Pierwsze wzmianki o dworze w Jasionówce pochodzą z połowy XVIIIw. i dotyczą zapisków w pamiętniku, właściciela dóbr jasionowskich Wiktora Kuczyńskiego o przebudowie rezydencji, którą nabył od Antoniego Kiełczewskiego w 1728r.
Ostatnim właścicielem z rodu Kuczyńskich był Józef, który w niedzielę 29 września 1804r. popełnił w swoim ulubionym pokoju w dworze samobójstwo.Zdarzenie opisał dokładnie jego szwagier Michał Starzeński.
Wynika z niej, że Jasionowskie dobra były ulubionym miejscem Józefa Kuczyńskiego. Prowadził tu pustelniczy tryb życia, nie przyjmując nikogo.
Owej niedzieli właściciel dóbr posłał wcześnie rano ekonoma Osmólskiego z jakimś poleceniem. Był, to bardzo pogodny, słoneczny dzień. Proboszcz parafii ks. Paweł Ciszewski przysłał z zapytaniem gońca czy ma czekać z sumą (niedzielna msza św.) J. Kuczyński kazał sie wiec ogolić, ubrać, polecił przygotować obiad na 8 osób i zaprząc konie, którymi miał sie udać na 11.00 na mszę. Wyszedłszy na dziedziniec kazał koniom odjechać i posłał wszystkich do kościoła, sam zostając w dworku. Po nabożeństwie pierwszy przybył lokaj Franciszek, następnie reszta służby. Wszyscy oczekiwali na obiad. Przybył ksiądz do dworu, wtenczas służba nakryła do stołu. Zapukano do drzwi pokoju pana, ale nikt nie odpowiadał.Przez okno też nie było można wiele dojrzeć, gdyż pełen był dymu. Próby wyważenie drzwi nie zdały się na nic, ponieważ były podwójne, a klucz tkwił w dziurce od wewnątrz. Do pokoju dostano sie wiec przez okno, gdzie dostrzeżono dobrodzieja leżącego na podłodze z nogami na krześle.Obok płonął kobierzec. Po otwarciu drzwi ksiądz stwierdził śmierć. Ciało zmarłego pochowano pierwej w ogrodzie, następnie po wystaraniu sie o odpowiedni protokół pochowano Józefa Kuczyńskiego w grobach familijnych. Pogrzeb odbył się w strugach deszczu w obecności tysiąca narodu i żebraków obojga płci.
Dobra jasionowskie wraz z czterema folwarkami, Klukowo, Bacz w Galicji Nowej oraz Folwark Glinnik przeszły w ręce Starzyńskich. W kwietniu 1805r. Michał Starzyński dokonał podziału odziedziczonego majątku pośród swoich dzieci. Jasionówką podzieliły się obie córki, zamężna Anna Świdzińska i Maria, która w pierwszą rocznicę samobójczej śmierci wuja wyszła za mąż za Joachima Wołłowicza. W ten sposób jasionowski dworek i folwark Mariliant przeszły w ręce gubernatora obwodu białostockiego Joachima Wołłowicza pieczętującego się herbem Bogoryja.
Wołłowicze pozostają właścicielami dóbr jasionowskich przez cały XIX wiek. Według inwentarza parafii z 1837r. Wołłowicze na terenie parafii sa właścicielami: miasteczka Jasionówka, dworu Jasionówka, wsi Jasionówka (obecna wieś Jasionóweczka), dworu w Krzywej, wsi Kamionka i Słomianka, uroczyska Grabówka i auli Mariliant.
W 1879r. za pomoc okazywaną powstańcom syn Joachima, Michał Wołłowicz w wieku 67 lat, został stracony wyrokiem carskim w Grodnie. Fakt ten upamiętnia jeden z kościelnych witraży oraz nagrobek na przykościelnym cmentarzu wystawiony zmarłemu przez żonę Teressę.
W jasionowskim dworze spotkać mozna również ducha młodej, pięknej pokojówki Wołłowiczów Laury, którą w XIXw. zagryzł oswojony, dworski niedźwiedź, przyjaciel hrabiego. Został on schwytany na Pohulance (część Pawelec od strony rzeki Brzozówki) i zastrzelony. Jego skóra zawisła na ścianie gościnnego holu dworu wraz z zabójczymi zębami.