kończył się dzień, w godziny od wczesnego rana wcisnęliśmy łażenie po grocie w lodowcu, przeprawę przez ostre wzgórza by dotrzeć do samego lodowca, z wypuszczaniem powietrza z kół samochodu by wyjechać na góre i pompowaniem kół w drodze powrotnej, zapierajace dech w piersiach widoki, wodospady i gejzery, małe urocze wioski po drodze, opowieści , pytania, zachwyt po brzegi... dzień z kawą i Prince Polo, jedyną nieomal pozostałością po czasach wymiany z "krajami socjalistycznymi" / ale widzielismy trabanta i parę ład w Reykiaviku/.
i kiedy myślisz, ze twoja percepcja, stępiona TAKIM dniem niczego już ostro i entuzjastycznie przyjąć nie zdoła- widzisz taki oto obrazek.
envisa 2012-03-14
urokliwe!