po cichu muszę się przyznać, że zrobiłam zdjęcie tabliczce z nazwą tego miejsca- żeby mieć na potem. często patrzę po powrocie z wojaży na zdjęcia i za chińskiego smoka nie pamiętam jak to czy tamto się nazywało. można czasem odtworzyć nazwę jadąc palcem po mapie, czasem jednak coś jest w środku niczego.
w moim zaś północno-wschodnim stanie trudno liczyć na to, że wpadnę przypadkiem na autochtona z Nevady, który rzuci okiem na zdjęcie i powie: no tak, to przecież stary hotel Henry\\\'ego, co miał kulawą żonę, a najstarsza jego córka wyjechała do Manitoby z jakimś hipisem!
https://www.youtube.com/watch?v=OnOXpqzE8Tk
halka 2014-10-23
świetnie...ja też tak robię...ku pamięci wszystkie chwyty dozwolone:)
Piękna lokalizacja...może nadejdzie dzień,że znajdzie się chętny i go wyremontuje.