naszym przewodnikiem była młoda Indianka
która dość znudzonym głosem opowiadała o tym, jak powstały te niesamowite wygibusy. Natomiast klikanie aparatów i nasze rozdziawione z zachwytu dzioby wyraźnie sprawiały jej radość. Następną grupę prowadził dobrze stareńki Indianin - gibki jak młodzieniaszek!