i wulkan w oddali.
Leon nam się trochę nie udał. Jedno z nas, a nie będe wskazywała palcem które, miało straszną gorączkę i było upierdliwe jak dziecko. Z planów gruntownego pochodzenia tu i tam i obiadu w polecanej przez przewodnik regionalnej restauracji były nici. Za to okazało się, że apteki są na każdym rogu. Ale nikt nie mówi w nich po angielsku. Kichanie , prychanie i wskazywanie na gardło i głowę całkiem sprawnie jednak opisują co jest nie tak. I po dwóch dniach lenistwa- to chore stanęło na nogi. I bardzo byłam zadowolona, bo strasznie nie lubię jak to jedno choruje;o)