Denali był dla nas rozczarowaniem. Tyle czytaliśmy o tym parku przed wyjazdem i wszędzie, w każdej publikacji i opisach internetowych zalecano, żeby spędzić w Denali conajmniej dwa dni. Tak też zaplanowaliśmy. I jeszcze lecieliśmy na leb na szyję, żeby mieć jak najwięcej czasu pierwszego dnia. Nastawialiśmy się, że spokojnie już w parku pojedziemy drogą do miejsca, od którego już możesz tylko jeździć autobusem ichniejszym. Oboje mamy dlugie nogi, odpadała więc dalsza podróż autobusem z kolanami pod brodą. Wjechaliśmy tedy, zatrzymaliśmy się w punkcie informacyjnym, gdzie dostaliśmy mapkę, zapłaciliśmy za wstęp do parku i cali szczęśliwi wsiedliśmy do samochodu z oczekiwaniami cudów alaskańskich kolejnych. Droga wiła się zdziebeczko, pachniało świerkami i ziołami, rześkie 14 stopni porannie z chmurkami które mogły( acz nie musiały) zapowiadać deszcz. Widoki ładne, ale ostrzyliśmy zębiska na coś piękniejszego. cdn