z dalej

z dalej

wśród nas bylo małżeństwo z dwojgiem dzieci w wieku szkolnym. Wykupili kajutę na wielkim statku turystycznym i wynudziwszy się nieco stwierdzili, że zobaczą Denali. Dojechali tu pociągiem ( dluga podróż) potem mieli autobus prywatnego organizatora i, jak my, odbili się od parku. Na poczekaniu tedy ktoś zasugerował, żeby choć te łosie zobaczyli- a tu nic z tego. W końcu zaczął lać deszcz. Schowaliśmy się przed deszczem w budynku, gdzie miał być ( i był) posiłek. Jedliśmy smażonego kurczaka, sałatkę z makaronem i coś jeszcze a na deser prawdziwe ciasto drożdzowe ze śliwkami i kruszonką ( kucharki też były z Serbii). Dzieci siedziały skwaszone i marudne. I żal mi było tych rodziców i tych dzieci.

ewjo66

ewjo66 2016-09-01

z opisu wynika, że jedzenie musiało być dobre, bo Serbskie smaki...przynajmniej mnie podchodzą...a że nieraz w podróży czegoś się nie przewidzi to inna sprawa...zawsze to trzeba wziąć pod uwagę...

dodaj komentarz

kolejne >