Kiedy zobaczyliśmy Maluchy na ulicach Kuby- poczuliśmy jakąś nostalgię. Powiedzieliśmy naszemu kierowcy, że ekhm ekhm lat temu mąż mój odziedziczył Malucha w kolorze yellow Bahama po swoim tacie i że ten Maluch był włoski. A tak, zanim zaczęto produkować nasze Maluchy ich pierwsza partia przyjechała z Włoch. Kierowca się nieco zdziwił, bo u nich Malucha nazywają...POLSKI! ( nie, że Fiat, tylko, że polski! a jak ładnie to słowo wymówił!) i że nie widział nigdy niepolskiego Polskiego. A my rozglądaliśmy się za Maluchem koloru yellow Bahama ( a propos- nic to naszemu kierowcy nie mówiło). I nagle, hip hip hurra hurra hurra!!! stał sobie na uliczce w Hawanie. Nie zielony, nie czerwony, nie czarny, nie różowy, nie fioletowy ( a wszystkie takie widzieliśmy!) tylko taki jak tamten! Obleźliśmy go parokrotnie cmokając i dotykając go czule. Wiecie, że się dowiedzieliśmy, że za takiego Malucha na Kubie trzeba zapłacić 6000 dolców lub więcej ( mozna i mniej, jak jest kompletny gruchot). Zaraz zaczęłam myśleć, jakby tu posprowadzać niechciane, wstydliwie chowające się w rowach i stodołach Polskie z Polski, ale mnie kierowca wystudził w zapałach. Nie ma prywatnej inicjatywy przewozu samochodów. I kropka.
krycha2 2018-01-18
Świetne to opisałaś...identycznego malucha i ja miałam ...mój pierwszy samochód był właśnie taki!...potem przemalowaliśmy na czerwono bo innej farby lakiernik nie miał pod ręką...Jeżdżiliśmy nim 15 lat..Poszedł do "żyda" nawet za dobre pieniądze i w dobrym stanie...Dzisiaj jeszcze spotykam maluchy śmigające po drogach...Aha...mój też był włoski...
lucilla 2018-01-18
faktycznie - super !
oldboy 2018-01-20
Ja jeździłem piaskowym, nie yellow bahama. Ten jakby wypłowiał (jeśli był pomarańczowy) ale być może, że mój nowy telewizor jako monitor przekłamuje kolory - szczególnie nie lubi żółci nie wiedzieć czemu. ;) Szalałem takim jako młodzieniec - nawet raz startowałem w amatorskim rajdzie z niezłym skutkiem :). Jednak do tych amerykańskich limuzyn się nie umywa.
ewjo66 2018-01-20
jakiś czas temu czytałam, że własnie maluchy nawet w Polsce zaczynają drożeć...pewnie, że za jakiegoś dziurawego chrupka można dać 500 zł i jak się ma zacięcie reperować go do śmierci (swojej rzecz jasna), ale i są takie odrobione cacuszka że aż oko bieleje i lepiej nie pytać o cenę, żeby nie zemdleć....