Spatřil jsem kometu oblohou letěla......

Spatřil jsem kometu oblohou letěla......

https://www.youtube.com/watch?v=S3UJP29e7JI


https://www.youtube.com/watch?v=ARgxwepy3Tk





Spatřil jsem kometu oblohou letěla
chtěl jsem jí zazpívat ona mi zmizela
zmizela jako laň u lesa v remízku
v očích mi zbylo jen pár žlutých penízků


Penízky ukryl jsem do hlíny pod dubem
až příště přiletí my už tu nebudem
my už tu nebudem ach pýcho marnivá
spatřil jsem kometu chtěl jsem jí zazpívat


O vodě o trávě o lese
o smrti se kterou smířit nejde se
o lásce o zradě o světě
a o všech lidech co kdy žili na téhle planetě


Na hvězdném nádraží cinkají vagóny
pan Kepler rozepsal nebeské zákony
hledal až nalezl v hvězdářských triedrech
tajemství která teď neseme na bedrech

Velká a odvěká tajemství přírody
že jenom z člověka člověk se narodí
že kořen s větvemi ve strom se spojuje
krev našich nadějí vesmírem putuje


Spatřil jsem kometu byla jak reliéf
zpod rukou umělce který už nežije
šplhal jsem do nebe chtěl jsem ji osahat
marnost mě vysvlékla celého donaha


Jak socha Davida z bílého mramoru
stál jsem a hleděl jsem hleděl jsem nahoru
až příště přiletí ach pýcho marnivá
my už tu nebudem ale jiný jí zazpívá


O vodě o trávě o lese
o smrti se kterou smířit nejde se
o lásce o zradě o světě
bude to písnička o nás a kometě....



Ujrzałem Kometę ze złotym warkoczem
Zaśpiewać jej chciałem, lecz znikła mi z oczu
Raz jeszcze błysnęła tam w drzewach, a potem
zostały mi w oczach monety dwie złote

Monety ukryłem pod dębem w szczelinie
Nim znowu nadleci, nasz czas dawno minie
Nas już tu nie będzie gdy ona powróci
A chciałem komecie piosenkę zanucić

O lesie, o trawie, o wodzie
O śmierci, z którą nam, mierzyć się przychodzi
O zdradzie, miłości, o świecie
O wszystkich ludziach, co tu, na tej żyli planecie.

Ruszają pociągi w niebieskie rozjazdy
Pan Kepler ustalił im tam rozkład jazdy
Odnalazł wpatrzony w gwieździste przestrzenie
blask tej tajemnicy, co jest nam jak brzemię

Cień wiecznie tajemnej reguły w przyrodzie
Że tylko z człowieka się człowiek narodzi
Że drzewem z gałęzią wciąż łączy się korzeń
Krew naszych nadziei szybuje przestworzem

Ujrzałem kometę na niebie szerokim,
jak relief artysty z minionej epoki
Sięgnąłem, by chwycić, zatrzymać przy sobie
I naraz pojąłem, jak mały jest człowiek

Jak posąg Dawida wykuty w marmurze
wciąż stałem, czekałem Komety tam w górze
Ech, pycho żałosna! Gdy znów błyśnie w drzewach
nas już tu nie będzie. Kto inny zaśpiewa...

O lesie, o trawie, o wodzie
O śmierci, z którą nam mierzyć się przychodzi
O zdradzie, miłości, o świecie..
Piosenka będzie to o nas i Komecie.....

(komentarze wyłączone)