Zamieszkać w lofcie u Scheiblera
Monika Pawlak
2006-07-15 03:40:00
Przez ogromne okna można będzie podziwiać ogród dawnego pałacu Matyldy i Edwarda Herbstów. Oczyszczone XIX-wieczne ceglane mury w upalne lato gwarantują miły chłód, zaś wieżyczki i żeliwne słupy, o które kiedyś opierał się Karol Scheibler, przydają im wyrazistego charakteru. Stara fabryka na Księżym Młynie urzekła Australijczyka Nathana Stoliara do tego stopnia, że zdecydował się na nowatorski w Łodzi pomysł, by zaadaptować ją na lofty, czyli luksusowe mieszkania.
- Wyjątkowa architektura, niepowtarzalna przeszłość tego miejsca i wspaniałe otoczenie urzekły nas i zainspirowały. Nie szukaliśmy już innego terenu pod inwestycje w Polsce. Albo Księży Młyn albo nic - zachwycał się Ted Bennett ze spółki Opal Property Development.
Lofty, czyli...
Kompleks mieszkalny "U Scheiblera", bo taką nazwę wybrano dla osiedla, będzie się składać z 410 jedno-, dwu- i trzykondygnacyjnych mieszkań. Najmniejsze będą miały powierzchnię czterdziestu kilku metrów, największe - nawet 200. Na najwyższych kondygnacjach powstaną trzypoziomowe lofty z tarasami o powierzchni 160 i 190 metrów. Na osiedlu (ogrodzonym i strzeżonym przez firmę ochroniarską) będą także garaże, drobne punkty handlowo-usługowe, restauracja, kawiarnia, klub fitness oraz basen. Inwestor zaplanował również dużo zieleni - alejki z ławeczkami wokół zbiornika wodnego mają zachęcać do relaksu.
- Ze względu na niepowtarzalny charakter fabryki każde mieszkanie będzie inne, ale ich aranżację zostawimy właścicielom. Sprzedajemy lokale w standardzie developerskim, bo każdy ma inne potrzeby - mówi Dorota Urawska z Opal Property Development. - Przygotowaliśmy kilka urządzonych już mieszkań, by nabywcy zorientowali się, co kupują. Ale niemal każdy oglądający od razu ma własne pomysły na wykończenie wnętrz.
Lofty na pewno nie będą tanie. Cena metra kwadratowego zaczyna się od 3,5 tys. zł, ale trudno określić cenę konkretnego lokum. Zależy od wielkości, lokalizacji i dostępu do tarasu. Za jednopoziomową kawalerkę (powyżej 40 metrów) trzeba zapłacić około 130 tys. zł, dwupoziomowe lokum kosztuje już około 300 tys.
- Mieszkania można dowolnie łączyć, dlatego nie podajemy ceny najdroższego. Jeszcze nie wiemy, co wybiorą nasi klienci - tłumaczy Dorota Urawska.
Modne miejsce
Mimo wysokich cen i dość odległego terminu ukończenia inwestycji (początek 2008 roku), 208 mieszkań sprzedano w ciągu... dwóch dni. Tylko pierwszego dnia osiedle odwiedziło 120 chętnych.
- Niesamowite! Drzwi się u nas nie zamykają, pracownicy nie mają nawet czasu zrobić sobie herbaty - cieszy się Ted Bennett. - Ludzie rezerwowali po trzy lub pięć mieszkań, przychodzą całe rodziny. A Warszawa oszalała na punkcie loftów.
Jak nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć (lista przyszłych właścicieli jest tajemnicą handlową), zainteresowani mieszkaniem "U Scheiblera" są muzycy Blue Cafe, aktor Borys Szyc oraz prezenter telewizyjny Olivier Janiak. Z obserwacji Doroty Urawskiej wynika, że w łódzkich loftach chce mieszkać prawie połowa Polski oraz Amerykanie, Australijczycy, a nawet Japończycy.
- Wśród Polaków są osoby, które wyjechały z Łodzi za pracą, a teraz wracają. To różni ludzie: biznesmeni, prezesi koncernów, artyści, a także mający sentyment do tego miejsca - mówi Urawska. - Jeden z kupujących zdradził, że ktoś z jego rodziny przez wiele lat pracował w Unionteksie, dlatego chce teraz tu zamieszkać...
Łodzianin Piotr Oczkowski przyszedł obejrzeć pokazowe lofty z ciekawości, bo ideę zaadaptowania starej fabryki na mieszkania uważa za doskonałą. Podziwiał już podobne rozwiązania w Lyonie i Londynie.
- Żal było patrzeć na niszczejące łódzkie fabryki, bardzo się cieszę, że wreszcie jest pomysł na ich uratowanie - mówi Piotr Oczkowski. - Przecież takie miejsca idealnie nadają się nie tylko na mieszkania, ale także na biura.
Na pytanie, czy chciałby zamieszkać "U Scheiblera", odpowiedział, że najpierw musi poznać warunki finansowe proponowane przez inwestora. - Wtedy zdecyduję, bo miejsce jest bardzo atrakcyjne - mówi.
Także ciekawość przywiodła na ul. Tymienieckiego łodziankę Agatę Wrzesień. - Jeszcze nie wiem, czy chciałabym tutaj zamieszkać. Najpierw muszę obejrzeć te mieszkania i poznać ceny. To nowatorski pomysł inwestycyjny i architektoniczny dla Łodzi, więc nic dziwnego, że kusi - mówi.
Alicja Łuszczyk z przyjemnością zamieniłaby swoje mieszkanie (blok na Widzewie) na loft na Księżym Młynie, gdyby nie wysoka cena. Najchętniej kupiłaby 50-metrowe; oczami wyobraźni już je urządziła.
- Z rodzicami mieszkałam w starej kamienicy, więc duszę się w blokach - mówi. - Ale nie zaryzykuję tak wysokiego kredytu. Może za rok, dwa, kiedy zmienię pracę na lepiej płatną. Tylko czy wtedy będzie co kupować?!
Pierwszy był Bytom
Pierwszy w Polsce loft powstał przed dwoma laty w Bytomiu, w dawnej lampiarni Zakładów Górniczo-Hutniczych "Orzeł Biały", w sąsiedztwie szybu Bolko. Pomysłodawcą i autorem projektu adaptacji był Przemysław Łukasik, współtwórca pracowni architektonicznej z Gliwic.
- Tylko proszę nie mówić o mnie pionier. W Polsce byłem pierwszy, ale świat zna lofty od dawna - zastrzega Przemysław Łukasik.
Łukasik podkreśla, że stworzył loft dla siebie i rodziny. Za 130 tys. zł zamiast ciasnego mieszkania w bloku, ma 200-metrowy apartament i 960-metrową działkę, na której latem gra z synami w siatkówkę i koszykówkę. Zimą rodzina jeździ tam na łyżwach. Jego dom jest oryginalny - to ustawiony na potężnych słupach prostopadłościan. Budynek znalazł się w grupie dwudziestu najważniejszych polskich budynków wybudowanych po 1989 r. i jest elementem wystawy "Polska. Ikony Architektury", promującej nasz kraj za granicą.
- Spodobał się - mówi skromnie architekt. - Niestety, mimo wielu prób, idea loftów nie przekonuje developerów i inwestorów ze Śląska. A nasz region, podobnie jak Łódź, jest idealny na tego typu adaptacje.
Na razie znalazło się dwóch chętnych: w Bytomiu powstanie wkrótce osiedle 6 loftów, a Australijczyk chce z pomocą Łukasika zbudować takie osiedle w Piekarach Śląskich. - To kropla w morzu potrzeb, bo codziennie odbieram telefony od ludzi z Poznania, Warszawy czy Torunia, pytających, czy nie znam terenu, który można kupić i zaadaptować na loft - opowiada Łukasik. - Tłumaczę, że nie prowadzę biura obrotu nieruchomościami, ale to jest sygnał, że Polacy docenili urok loftów. Tylko dlaczego inwestorzy wolą jakieś pseudorewitalizacje w stylu Silesia City Center. Powiesili kilka górniczych lamp i to się u nich nazywa "rewitalizacja"...
Łukasik przyznaje, że bardzo żałuje, iż nie projektował łódzkich loftów. - Spóźniłem się, a ta fabryka daje architektowi ogromne pole do popisu.
Do podobnej inwestycji przymierzają się także Wrocław i Gdańsk. We Wrocławiu developer chce zaadaptować dawne budynki XIX-wiecznego browaru przy ul. Inowrocławskiej. Natomiast w Gdańsku w lofty i biurowce mają się zamienić hale i magazyny tzw. stoczni cesarskiej przy nabrzeżu. Powierzchnia budynków do adaptacji to 220 tys. metrów kwadratowych, a są to głównie XIX-wieczne hale produkcyjne.
dodane na fotoforum:
trauner 2009-09-28
z tekstu wynika , że na Księżym Młynie w 410 mieszkaniach chce zamieszkać połowa Polaków ( bo jak inaczej zinterpretować text : połowa Polski ?)
W takim razie wypadnie po ok 92.000 osób na mieszkanie. .....rewelacja - wtedy dopiero stanie się tanie ! :))))