https://www.youtube.com/watch?v=orx7rhEn5qk
Podświadomie dążąc do chwili spełnienia, sięgnęłam po kontynuację jasnych myśli i usiadłam po ich środku niczym w tajemniczym ogrodzie. Napawam się wonią prawdziwych słów ciepłych jak świeże promienie słońca i powiew letniego wiatru na twarzy. Brodzę boso z otwartym wnętrzem...
Mój umysł chłonie tę wodę, co dopiero jeszcze unosiła się w powietrzu, spadając z nieba. Jestem. W takich odstępach między dniami, cudzymi oczami i językami. Wtedy czuję się prawdziwa. Jak pęknięte naczynie uzupełniane tą samą gliną, z której wyrosło. Jest nić płynna między mną a Stwórcą. Czyż nie jest nią życie w zgodzie z własnym sumieniem - równowaga ciała i duszy... Wyciszenie myśli. Mogłabym żyć długo milczeniem, aby mój głos potem stał się balsamem dla zmysłu mojego i wszelkich istot. I jest więź niewidzialna między mną i każdym skrawkiem oddychającej zieleni, wszelką cząstką życia. Ujmuję wzrokiem każdy twór i przyciskam go do serca... Mam dość miłości w sobie, aby móc kochać wszystko... Nie muszę dłużej szukać, błądzić. Jestem tutaj, kocham, więc żyję...
W tej chwili, nieokreślonej i lekkiej chwili mojego istnienia, jestem sobą i czuję paraliżujący, cudowny spokój...