Z serii z Anną Marią :)
---
Gdy myślami modelowałam nasze ścieżki
nie było w nich przepisów dotyczących tego,
czy mamy przejść nimi razem.
Nie przewidziałam, że któreś z nas będzie szło wolniej
i zachwycało się każdym przydrożnym drobiazgiem,
a drugie pójdzie tak szybko,
że nawet nie zauważy braku bliskiej osoby.
Już nie bliskiej...
Z dłońmi jak klapki na oczach będzie frunęło jedno z nas...
A drugie zatrzyma się i zapomni, że mija czas, że trzeba iść, że należy z nurtem rzeki zdążyć, bo umrze się...
Przyjdzie śmierć...
A ona, kochanie, niewinna temu,
że zapracowana, nie ma czasu patrzeć na kwiaty...
I, że głucha na słowa.
Tylko słowa kochanków...
I nagle wymodelowane ścieżki
nie potrafią już same sadzić sobie kwiatów
i zachwycać.
I tylko niezmiennie któreś z zakochanych
zamienia się w to
zapominające o świecie,
o czasie,
tylko siedzi i płacze...