Zasłaniasz się za nim
jak bezrobotne słońce znikające za horyzontem
A czymże jest to?
Sam nie wiesz
Szukasz wzrokiem podpowiedzi na dziurawej podłodze
Zauważasz mysz
i już zaczynasz myśleć o czymś innym
Wróć na chwilę.
Nie potrzebuję słów, aby Cię zrozumieć
tak jak ziemia nie potrzebuje naszych stóp,
aby móc się obracać
Zginiemy kiedyś w chwili twego roztargnienia
i to nie będzie jak wykolejony pociąg, lecz jak motyl,
który potknął się o źdźbło trawy
Nie pędzisz przy ziemi,
wciąż falujesz delikatnie między niebem a ziemią.
Kiedy trzeba zejść na dół,
wciąż zapominasz jak się ląduje...