- oczami krzyczącymi łzy szczęścia
------------------------
Coraz częściej odczuwam przerażenie ludzką obecnością. Dyskomfort przez żywe oczy. Potrzeba mi długo w milczeniu oswajać się, aby zachować spokój. I nie cofam wtedy ręki, która spotkała się z dotykiem, w obawie przed urażeniem tej drugiej osoby. Chyba trafiłam na podobną - także nie ucieka.
Zmęczenie, nienawiść, zazdrość.
Prawie spokój...
Jestem w ostoi złudzenia czasu, który się cofnął i ścian piszących bezpieczeństwo.
Tak bardzo chociaż tutaj dążę do doskonałości - świadomie.
Tam - nieświadomie i, gdy mi ktoś ją wytknie, traktuję to jak obelgę, cios.