W małej mieścinie był sobie ksiądz,który sobie hodował drób.
Któregoś dnia zginął mu kogut.
Początkowo duchowny myślał, że kogut po prostu uciekł, jednak minął jakiś czas, a ptaka nie ma.
Doszedł do wniosku, ze jego koguta ktoś ukradł.
Po niedzielnej mszy ksiądz ogłosił:
-Mam jeszcze jedną, bardzo wstydliwą sprawę do załatwienia.
Chciałbym zapytać, kto z obecnych tutaj ma koguta?
Wstali wszyscy mężczyżni.
_Nie, nie...-to nieporozumienie-Może spytam inaczej, kto ostatnio widział koguta?
Wstały wszystkie kobiety.
-Oj, nie, nie...Też nie o to chodzi...Może wyrażę się inaczej; kto ostatnio widział koguta,który do niego nie należy?Połowa kobiet wstała...
-Parafianie, nie rozumiemy się. Spytam wprost; kto widział ostatnio mojego koguta?
Wstał chórek chłopięcy, ministranci i organista...