[37672111]

Zdjęcie jest z internetu.
Szerokie otwieranie oczu na przewinienia drugiego człowieka to istna przyjemność, która często nas dotyczy. Jednocześnie wystrzegamy się spojrzenia na własne błędy, bawiąc się tym samym w sędziego rozdzielającego wyroki. Ja – niewinny, ktoś inny – winny. Często nawet nie zauważamy, kiedy przemawia przez nas obłuda i hipokryzja. Istnieje w nas silna tendencja do porównywania się z innymi, do patrzenia z góry na drugiego człowieka. Stąd też trudno nam uświadomić własne przewinienia.
Osądzanie drugiego czynimy sposobem wzmocnienia własnego „ja”, dowartościowania siebie, przezwyciężania kompleksów. Wytykamy bliźniemu drzazgę nie dlatego, żeby mu pomóc, ale dlatego, żeby „pomóc” sobie. Ostatecznie nasza drzazga urasta do rozmiarów belki, ponieważ nie chcemy skonfrontować się z nią we własnym oku. Najchętniej przecież zwalczamy w drugim człowieku te wady, z którymi nie potrafimy uporać się w sobie.

(brak komentarzy)

dodaj komentarz