Teraz, zostały te wspomnienia i łzy
I trzeba żyć k!$#%wa, przed nami jeszcze tyle dni
Tylko nie krzycz, bo to nie miejsce na krzyk
Musimy być silni , Aniołku .
Rwiesz włosy z głowy, nie odpoczywa mózg
Przekrwione oczy, blade wargi, krew odpływa z ust
I cieknie powoli przez nos, w uszach cisza
Struny z trudem głos wymuszają dzisiaj
Oddech cię boli jakbyś w krtani miał nóż
Więc oddychasz powoli by nie zranić swych płuc
Żyły pulsują coraz prędzej na rękach
Oddech zamieniasz na dwutlenek węgla
Krzywy kręgosłup, bo życie nie jest proste
I kopie cię po dupie coraz częściej jeszcze mocniej
Blizna na brzuchu, która dała wolność
Jakoś nie bardzo, raczej - samodzielność pozorną
Jakie to wszystko jest kruche, sam wiesz