Na stołach krzyżackich zamków gościły delikatesy, jakich nie powstydziłyby się najzamożniejsze kuchnie. Mięsa przyprawione były zamorskimi korzeniami: imbirem, pieprzem, goździkami i muszkatem, które warte były wówczas fortunę. Tak jak wyrafinowane słodkości czy sprowadzane z dalekich krajów egzotyczne owoce: daktyle, migdały i figi.
Ważną pozycją w rachunkach były napoje. Podczas uczt na zamku w Malborku, jak pisze Antoni Romuald Chodyński w pracy "Styl i formy życia świeckiego na dworze Wielkich Mistrzów w Malborku": "gościom wielkiego mistrza podawano trzy gatunki sycowskiego miodu: lekkiego stołowego i średniego w niskich szklanicach oraz ciężkiego miodu ryskiego, który pito w szklanicach wysokich. Był to kosztowny napój sprowadzany i przechowywany w beczkach w piwnicy pałacu wielkich mistrzów. Wino pito w srebrnych i złoconych kubkach. Wino miejscowe produkowano z owoców krajowych. Pochodziło z Prabut, Kętrzyna i Torunia oraz z malborskiego ogrodu wielkich mistrzów. Niekiedy popisywali się oni przed swoimi gośćmi, każąc przynieść wino w wielkim srebrnym, złoconym dzbanie auf’s kostbarte gearbeitet, z którego nalewano napój do złoconego rogu żubra".
No cóż, może zakręcić się w głowie. Jak wynika z ksiąg rachunkowych skarbnika Zakonu, do stolicy Państwa Krzyżackiego w Malborku przyjeżdżało przynajmniej 19 gatunków najprzedniejszych win i 12 rodzajów piwa.