Fabia - cierpiący koń, ledwo stojący na nogach z bólu, co chwilę pokładający się na trawie, co skutkowało okropnymi ropiejącymi odleżynami na całym ciele, pełnymi już much i larw...
Trzymałam ją za kantar do zdjęć, które Patka robiła, głaskałam po głowie, a ta bida, mimo ogromnego cierpienia - bądź co bądź spowodowanego przez nieogarniętego człowieka - tuliła się do mnie jak pies...
Napisałam tekst ogłoszenia na rzecz zbiórki pieniędzy na leczenie Fabii. Część z Was go już pewnie przeczytało.
Poza szczegółami dotyczącymi stanu zdrowia Fabii, autorstwa weterynarza diagnozującego klacz, wplecionego w ogłoszenie, tekst jest mój.
- Proszę, nie produkuj wyciskacza łez - poprosiła wcześniej Patka.
- Napiszę, jak to czuję - odpowiedziałam. - Mam jej widok w głowie i nie oczekuj suchych faktów.
Wysłałam...
- Patka, czemu nie odpisujesz?
- Spadaj! Poryczałam się.
I tak o.
Na tym zdjęciu trzymam Fabię za kantar, żeby Patka zrobiła dokładne zdjęcia postawy i stanu klaczy. Mam zamazaną twarz (RODO).
Ale większość czytających post na fb wzięło mnie za właścicielkę Fabii
Hejt pod moim adresem, jako "właścicielki", wylał się równo.
I w sumie bardzo mnie to cieszy.
"- Zgłosić ją do prokuratury!
- Podać ją do sądu!
- Niech opłaci koszty leczenia konia!
- To bestia, nie właścicielka!"
Fajnie, że hejtują.
Nie hejtują mnie personalnie, hejtują anonimową osobę na zdjęciu, którą uznali za właściciela.
Super, że jest taka reakcja.
Pytanie tylko: gdzie byli ci wszyscy ludzie, gdy koń miesiącami stał na łące widocznej dla kilkudziesięciu okolicznych mieszkańców i cierpiał?...
(Zdjęcie jest własnością OTOZ Animals Rogate Ranczo w Bojanie.)
bourget 2018-08-28
kiedy sie widzi tak udreczone zwierze, to tylko czarna rozpacz...mnie brakuje slow..
tuniax 2018-08-28
Bałam się, że wet zaleci eutanazję...
Fabia ma wielką wolę życia. Ma szansę.
Wiele miesięcy leczenia i rehabilitacji przed nią.
Ale...
Patka nie takie przypadki wyciągała na prostą.
Kwestia pieniędzy ino.
Resztę załatwi miłość.