W meandrach dworca zagnieżdżeni
jak koty znaczą moczem teren.
Wprost z zawiniątek, szmat, kieszeni
garściami kruszą się jedzeniem.
Zropiałe grzeją rany duszy
na parapecie nad grzejnikiem
ci, co potrafią lęk zagłuszyć
tłustym przekleństwem, pięścią, krzykiem.
Inni wtapiają się w podłogę.
Smród im jak broń jest i jak tarcza;
i mogą przysiąc ci przed Bogiem,
że to do szczęścia im wystarcza.
Ci zaś jak lustra, gdzie odraza
nasza - z ich oczu się wylewa:
Ciekawe, jak po losu razach
czysty lalusiu, ty byś śpiewał!
Gdyby na twoją dumną głowę
nagle strop życia się zawalił -
jak noce przeżyłbyś dworcowe
i z siebie zdołał coś ocalić?...
dodane na fotoforum:
jarmilka 2008-10-20
Oj te dworcowe tunele są chyba jednakowe, ten chociaż w miarę czysty :) Pozdrawiam serdecznie !!!
kacha76 2008-10-20
świetny tekst, taki refleksyjny
tunel jako symbol bezdomności...
gratuluję pomysłu :)
schizolll 2008-10-22
Jestem oczarowany Twoja poezja....
flower08 2008-10-24
słonka dużo życzę i wesołego nastroju :)))))))))))))))))))
nitka1 2008-10-24
świetne ujęcie
inezunia 2008-10-25
jestem pod wielkim wrazeniem Twojego talentu ...wiersz bardzo realistyczny ,zyciowy ....a fotka dopelnia calosci
marekp 2008-10-27
no skoro wzbudziłem w Tobie ochotę na te miejsca to bierz aparat i podróżuj;)