A jednak mógłbym tutaj siedzieć w nieskończoność, pogrążony w bezczynności, nieużyteczny. Nie byłoby to trudne. Wystarczyłoby niczego nie chcieć, raz na zawsze wyrzec się wszystkiego, stać się przezroczystym. To inni, ci, którzy w nieunikniony sposób w końcu mnie zauważają, sprowadzą mnie z powrotem do rzeczywistości. W ich spojrzeniach znowu zacznę istnieć. Stanę się tym, który nie zapłacił za swój błąd, tym, którego grzechu nie sposób odkupić. Wówczas do mnie będzie należała decyzja: zostać czy uciec. W obydwu przypadkach będę potrzebował odwagi.