amadi 2015-10-28
Mamba smaku.
Przyszła na śniadanie tak wielce spóźniona.
Przepraszam, rzekła czarna zawstydzona.
Kto ma jeszcze ochotę, komu cieknie ślinka.
Po herbatce widzę cieniutka pozostała minka.
Już obiad na stół podano, cichutko się szykuję.
Na podwieczorek, śmietanką się udekoruję.
By kawałek deseru był symfonią smakowitości.
Wśród gospodarzy, ku uciesze grona gości.
Nim dopadnie Cię poduszka, zapragniesz mnie.
Znów aromatem ogarnę ukołyszę we śnie.
Bo jestem mambą, dla przełyku przyjemnością.
Nawet nocą delektują mnie otuleni miłością.
Amadeusz ze Śląska.
(komentarze wyłączone)