Nadzieja
Nadzieja gaśnie, ginie w oczach, znika,
choć jeszcze wczoraj kwitła mi w najlepsze,
Wilgotnym tchnieniem jak ostrzem przeszyta...
Mgieł siny obłok wzbił się w powietrze.
W burym pejzażu chłód ją ukrzyżował,
na ścianie lasu mroźnymi igłami,
omdlałe ręce, osunięta głowa...
Może noc wskrzesi ją swoimi snami.
Ja zmartwychwstanę, ciągle jeszcze wierzę,
i srebrne szrony w mym sercu zetleją.
w gorącym słońcu, w ciepłym, dobrym wietrze...
Czekam na wiosnę, jest moją nadzieją.
szarobury
iza57 2011-03-09
To co bardzo lubię...Galaretka...Mniam...Spokojnej nocki...Dobranoc Edwinie)
kot54 2011-03-09
będzie smacznie.....życzę przyjemności w konsumpcji.....:))
(komentarze wyłączone)