W lipcu
Pisklęta powoli opuszczają gniazda,
spoglądam z uśmiechem na próby latania.
Lipcową dojrzałość mam spisaną w gwiazdach,
a ty ciągle nie wiesz ile mam do dania.
Lato już w zenicie, tylko nasza przyszłość
siedzi w powijakach - niezdecydowana.
Z majowych nadziei znów niewiele wyszło
a tu już dojrzało zboże w żółtych łanach.
Gdy wieczornym tańcem jaskółka przecina
czerwony horyzont, wiem, że lipiec minie.
Znów kołyszę lato w dłoniach rozedrganych
i czekam na ciebie, co ugrzązłeś w zimie.
annaG