S e n
Kręta scieżką
biegłam co tchu
porośnietą kwiatami
i kępkami mchu,
liście tonęły
w słonecznym brzasku
i nagle znalazłam
się w potrzasku.
Mocno szarpnęły
mną czyjeś ramiona,
bez ducha padłam
prawie zemdlona
i... głos mi uwiądł
na krótko w krtani,
a inny, odbity od
górkich grani
przeleciał rykoszem
koło mego ucha.
Ciepłym oddechem
zniewalał me ciało,
rozgrzewał powoli
jakby było mało,
że targał mą duszą
sącząc jad obficie
serwując pełen
uniesienia życie.
Uniosłam głowę i
patrząc z ufnością,
łykałam pochlebstwa
splątane czułością,
przykryta gałązką
jesiennej niemocy,
aż obudziłam się
właśnie tej nocy
z jesiennym liściem
u mego boku.
Alina
mpmp13 2012-02-04
Edwinku Ty to spokojnie nie usiedzisz....musisz zawsze coś "psuć".....hi,hi ....Pozdrawiam obu Panów....jak skończycie to zapraszam do mnie...też by się jakieś przeróbki przydały...
ewkal 2012-02-04
A ciekawe kto potem posprzata pewnie druga połowa he he
danka 2012-02-04
czekam na efekt...
zaba84 2012-02-05
zdolni jestescie .............
pozdrawiam .:)
mootyll 2012-02-05
We dwóch zawsze raźniej :)
(komentarze wyłączone)