Z cyklu: Jest w orkiestrach dętych jakaś siła...
Gitarzysta basowy. Niby orkiestra dęta, a bez gitary basowej ani rusz! Gitara, jak wiadomo, jest instrumentem zwykle szarpanym. Stąd powiedzenie do gitary czegoś w stylu: - A żeby cię poszarpało! - jakoś nie robi na tym instrumencie większego wrażenia. Cóż zatem ów poszarpany instrument może mieć wspólnego z orkiestrą dętą? Postaram się to klarownie wyjaśnić...
Ten młody muzyk, by móc grać, musi taszczyć ze sobą nie tylko najdłuższą z gitar, ale i potężnych rozmiarów tzw. "piecyk" (czyli wzmacniacz małej częstotliwości + zintegrowany z nim dużej średnicy głośnik), który swój ciężar gatunkowy ma dość spory, oj ma... Aby to ustrojstwo przytaszczyć na scenę lub z niej znieść, najczęściej trzeba się do czerwoności krakowskiej rogatywki nadąć, by cały ten majdan podnieść i przenieść. Stąd nazwa "orkiestry dętej" nawet i w tym przypadku ma swoje uzasadnienie!
PS. Bo o tym, że na gitarze basowej można również grać z (na)dętą miną, nie wspomnę... ;o)))
jedras48 2010-09-17
dawno temu Wojciech Młynarski kiedyś śpiewał o Żorżyku -gitarzyście basowym -może to jego syn ? :)
wiele16 2010-09-17
Andrzejku, nie sądzę. To bardzo fajny chłopak, traktujący grę niesamowicie poważnie, stąd pewnie tyle widocznego skupienia na twarzy. Żorżyk był niegrzecznym basistą. Z tego co pamietam, potrafił na szkolnej zabawie wbić koleżance w kok rurkę z kremem, a zakochany i odrzucony, jęczał potem jak ten Niemien... ;o)))