Warkocze! Dużo warkoczyków... ;o)

Znacie już mego bzika na punkcie dziewczęcych warkoczy... Wiem również, że nie jestem tu w tym odchyleniu odosobniony! Dla mnie, warkocz, to kwintesencja młodości, w piękny sposób łącząca się swym podobieństwem z wizerunkiem dożynkowego kłosa... Przy okazji, moim zdaniem, trzeba zerknąć na te śliczne krakowskie stroje! Dopiero na takim tle, w takich warunkach, warkocze nabierają swą moc i siłę wyrazu. ;o)))

Kiedy ustawiałem dziewczęta z warkoczykami do tego ujęcia, wokół nas były setki ludzi. Trzeba było widzieć ich miny! Panie, przecież takie ślicznoty ustawia się przodem, twarzami do obiektywu, a nie tyłem! Spokojnie! Nie ze mną te numery, Brunner... ;o)))

Dziewczęta też były nieco zdumione moją prośbą, ale karnie poddały się tej osobliwej próbie jakiegoś rąbniętego dziwaka-fotografa. ;o) Zresztą, wynagrodziły to sobie w inny sposób. Później do tego wrócę... By sfotografować tyle warkoczy naraz, jeszcze przedwczoraj byłbym skłonny jechać na drugi kraniec Polski! Nie miałem zielonego pojęcia, że taka siurpryza może mnie spotkać na zieloneckich Dożynkach Gminnych! Dziewczyny, byłyście, jesteście cudowne! Najserdeczniejsze podziękowania za Wasz wysiłek! I, broń Boże, nie ścinajcie swoich warkoczów! W przyszłym roku też będą dożynki! Warkoczykowe... ;o)))

Dożynki Gminne, Korzkiew, 21 sierpnia 2011 r.