... Były wózki z lodami, po pięć groszy lody. Można było zobaczyć małych chłopców z dużymi koszami, którzy wołali: \\\"Frisze bajgel, hajse bajgel!\\\" (Świeże bajgle, ciepłe bajgle - obwarzanki). Pełno dzieci leciało i sprzedazwało te obwarzanki. Czasami widać było, jak policjant kopnął ten kosz, wszystko się rozsypało. Pamiętam że raz stałam i płakałam, inni wołali \\\"Hejse wursztłech, hejse wursztłech\\\" (gorące kiełbaski, ...). Chodzili też Polacy, krzyczeli \\\"alte zachen, alte zachen\\\" (stare rzeczy,...).
Na Nowomiejskiej, w sobotę rano, pan mógł zobaczyć Żydów chasydów. Szli w Tallit, całkiem oficjalnie, z domu aż do swojej bożnicy.
Dlaczego myśmy się przenieśli na Nowomiejską? Bo mój tatuś robił \\\"atarot\\\", ozdoby ze srebrnej nitki, którą przed wojną mieli na tallit. I tatuś tam się przeniósł, to było dobre centrum dla naszego interesu, tam mieszkało dużo pobożnych Żydów.
Wspomnienia Sary Zyskind z książki \\\" Zaginiona dzielnica. Łódź żydowska - ludzie i miejsca\\\"
To o czym Sara pisze możesz zobaczyć tu: https://refotografie.blogspot.com/2009/11/nowomiejska.html
wydra73 2014-12-08
Okno smutne , ale nie straszne ,stiuki trwają ,misterne ,ładne.
A na retro inny świat ;kościół się ostał.
nutka11 2014-12-09
Fantastycznie opisujesz swoje miasto...
ciekawe są porównania fotografii,
...oddajesz swoimi opisami i fotkami klimat dawnej Łodzi :)