W zaprzeszły czwartek odbyła się inauguracja, przyszedł tłum ludzi i ledwo się dopchałem, żeby zrobić to zdjęcie. Na szczęście makieta będzie stale eksponowana w muzeum - muszę się tam wybrać, by przestudiować dokładnie. Na razie tylko najciekawsze obiekty:
Pałac Poznańskiego znajdował by się w lewym dolnym narożniku, ten czerwony obiekt z kominem to zabudowania dawnego browaru braci Gehlig, przed wojną już tam piwa nie warzono, obiekty były wynajmowane różnym firmom.
Drugi ceglany obiekt z wieżami to istniejący kościół Wniebowzięcia N.M.P., bliżej zadrzewiony Stary Rynek z alejkami na przestrzał. Skwer ten ludność żydowska nazywał Froim Luzer Gurten, bądź, ironicznie Tapgurten. Gurten oznacza ogródek , skwer: tap pochodzi od czasownika tapen - macać. Tu komentarza nie potrzeba! Kim wszakże był ten Froim Luzer? Otóż Froim Luzer, a właściwie Efraim Łazar Zelmanowicz był wybitnym łódzkim przywódcą Bundu. Zasłynął jako mówca wiecowy, a wiece często odbywały się na Starym Rynku (po żydowsku Ałtemark). We wszystkich czterech rogach Rynku znajdowały się sklepy. Z najbliższego nam narożnika Rynku wychodziła ulica Wolborska. A właściwie przeciskała się, gdyż narożny dom , na skutek błędu geometry, wysunięty był mocno na ulicę, zwężając ją tak, że mógł tamtędy przejechać tylko jeden wóz. W domu tym mieściła się popularna restauracja Krela. Przez cały okres międzywojenny trwała walka o wyburzenie tego domu, Krel nie chciał się zgodzić. Dom wyburzono dopiero podczas wojny, na rozkaz Niemców. Dalej widzimy jak ulica Wolborska zakręca (kiedyś w ten sposób omijała staw młyński, młyn stał na grobli - dziś ulica Nowomiejska) i przy tym ostrym zakręcie znajduje się budynek Synagogi Staromiejskiej - Ałtesztejtł Szil.
Zbudowano ją w 1863 roku, zastąpiła wtedy starą, drewnianą bóżnicę. W latach 1897-1900 przebudowano ją wg. planu Adolfa Zeligsona, synagoga zyskała wtedy wspaniały \"mauretański\" wygląd.
Te małe budki (w trójkącie ulic Wolborskiej, Wschodniej i Północnej), niemal przed Synagogą to targ starzyzną noszący nazwę Szachermark. Można tam było kupić stare buty, na nowo podzelowane i starannie wypastowane, \\\"artystycznie\\\" wycerowany garnitur lub przenicowaną koszulę - albo też stracić portmonetkę. (Słowo szacher, które przeszło do polszczyzny jako określenie oszustwa, po hebrajsku oznaczało wędrownego handlarza).
Za \\\" Zaginiona dzielnica\\\" Paweł Spodenkiewicz
satsuma 2015-09-25
Pięknie to wszystko pokazane i opisałeś ale nie znam aż tak Łodzi i niewiele mi to mówi.
wydra73 2015-09-25
Znawcy i miłośnicy Łodzi mają gratkę ,obcy mogą podziwiać twórcę makiety nie tylko za wykonanie ,ale zdobycie wiadomości ,jak to dawniej wyglądało.
wojci52 2015-09-25
Re Wydra: Twórcy odnaleźli setki fotografii tego rejonu, potem była mrówcza praca zestawiania ich w całość. Problemem były barwy, bo wtedy nie istniała fotografia kolorowa...
olalli 2015-09-25
Pięknie wykonana makieta dla Łodzian super sprawa i zainteresowanie ,dlatego i Ciebie tam nie zabrakło...
henry 2015-09-30
niezywkle ciekawa historia....... zajdź tam koniecznie, jak się zmniejszy tlum........