Zamykam oczy by przeszył mnie blask
Wsłuchany w odgłosy, jakie niesie brzask
Wzruszeń ziąb przenika na wskroś
Chłodu dreszcz budzi zmysłów moc
Ciepły dotyk słońca na policzkach mych
Tańczy z wiatrem, by przegonić sny
Otwieram oczy - wolno dostrzegając cień
Kontury drzew wyłaniających się
A przede mną powoli odsłania się świt
W oślepiającym słońcu pojedynczy liść
Zapach ziemi, porannej rosy woń
Ptaków śpiew, kolorów toń
I to jest moje małe z martwych wstanie
Radość, spokój i życia wołanie
Codzienny cud - jaki jest mi dany
Oczami duszy tylko dostrzegany