Małżeńskie poranki

Małżeńskie poranki

Co za zrzęda - moja stara!
Idę sobie coś zajarać.
Ni obiadu, gary puste
a już piąta, wpół do szóstej.

- Gdzie garnitur? Z kuchni wołam.
Marian... w szafie, jestem goła
chodź, se weźmiesz! Babka cwana.
Nic nie robi, więc wyspana.

A ja tyram, Matko Boska
dziś siódmego papieroska!
W święta idę z nią do syna.
A "ancuga" jakoś ni ma!

Kupowałem, nie ma, czemu?
No...sześdziesiąt latek temu!
A to było jakby wczoraj.
Ta rechocze, chyba chora.

Mówię - Hania, nie przeginaj!
Wtenczas byłaś cud dziewczyna.
Teraz też nic nie brakuje.
Hania w łóżku popiskuje.

Wpadam dziarsko, ściągam gatki.
Jest podobna do swej matki,
więc ochotę diabli wzięli.
Poczekamy do niedzieli.

Hania rosół sprawi z kurki.
I lakierem swe pazurki,
loki spryska perfumkami.
Jak przed laty mnie omami.

Jejku, chyba nie doczekam.
Wszystko co złe, na człowieka.
Zamknę oczy, pukam. Kto tam?
- Haniaaa - dziś cię wyłomotam!

styna48

styna48 2012-12-13

Świetne foto i tekst,to pewnie na dzisiejszy poranek ,bo 13...Wprawiłaś mnie w dobry nastrój,dzięki..

dana02

dana02 2012-12-13

Witam mroźnym ale rześkim porankiem.
Ciepełka w serduszku, uśmiechu na buzi przez cały dzionek życzę:)

teska2

teska2 2012-12-16

:))))))))))))) super wiersz!
Uśmiałam się okrutnie:)))

(komentarze wyłączone)