Prawdę powiedziawszy, modlitwa różańcowa na pierwszy rzut oka nie ma w sobie niczego pociągającego. Trochę emocji wzbudzić może przywołanie scen z życia Maryi i Jezusa, lecz poza tym zostaje jedynie monotonia powtarzanych bez końca Zdrowaś, Maryjo przeplatanych Ojcze nasz. Nuda potworna. Coś mi jednak mówiło, że w tej modlitwie zamknięty jest jakiś sekret, który mam poznawać, rozeznawać.
Nie był to najłatwiejszy okres w moim życiu; ciągła gonitwa, pośpiech, nie wiedziałem, gdzie szukać powołania. Prowadziłem nocne audycje w jednej z warszawskich stacji radiowych i mój tryb życia, delikatnie mówiąc, nie należał do uporządkowanych: imprezy, używki, wieczny niepokój.
Nie byłem wtedy szczególnie pilny w modlitwach, taki niedzielny katolik, co to do spowiedzi pójdzie, ale tylko z okazji świąt, bo tak wypada. 25-letni kawaler, nieznający swego powołania, tracący zdrowie i czas w pogoni za zabawą. Wówczas moja mama wręczyła mi broszurkę o objawieniach Maryjnych. Obok znajomo brzmiących nazw, jak Lourdes, Fatima, Medjugorie, znalazłem też nazwę nieznaną, chociaż brzmiącą swojsko – Gietrzwałd. To małe miasteczko na Warmii stało się w XIX w. świadkiem objawień. Trzy dziewczynki zostały w cudowny sposób obdarowane, mogły widzieć Maryję i rozmawiać z Nią. Moją uwagę przykuła niezwykła reguła obecna w tych rozmowach. Ilekroć pytały Panią nieba o sprawy istotne dla nich albo dla całej Polski, odpowiedzi Maryi były identyczne: Czy mój tata przestanie pić? Tak, o ile będziecie odmawiać Różaniec. Czy Polska odzyska niepodległość? Tak, o ile będziecie odmawiać Różaniec. Dziwne – myślałem – czyżby za sprawą Różańca można było wszystko załatwić?
Zerknąłem jeszcze pobieżnie na hasło Medjugorie. Kościół nie zajął jeszcze oficjalnego stanowiska co do niezwykłych zdarzeń związanych z tą bośniacką wioską, bo objawienia wciąż trwają. Także tu Gospa (jak mówią miejscowi o Maryi) przekonuje, że pokój w sercach i pokój na świecie możliwy jest jedynie przez post i modlitwę. Podobnie w Fatimie Maryja nawoływała do odmawiania Różańca. Pomyślałem, że sprawa jest poważna. To nie przypadek, że Maryja w trzech tak odległych od siebie krajach jak Polska, Bośnia i Hercegowina, Portugalia, w różnym czasie mówi o tej samej modlitwie jako o jedynej drodze pewnej i skutecznej. Nie potrzebowałem większej zachęty.
Od czasu lektury tej niewielkiej broszurki zacząłem intensywną krucjatę modlitewną. Codziennie po nocnym dyżurze w radiu jechałem na Mszę świętą do kościoła Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie. Padałem na kolana przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej w bocznej nawie i modliłem się na różańcu. Nigdy mniej niż 5 tajemnic. W prośbach byłem bardzo precyzyjny. Po pierwsze chciałem mieć żonę: mądrą, kochającą, dobrą, wierzącą, żeby umiała gotować, miała ładny głos i piękną figurę. Moja modlitwa została wysłuchana – swoją przyszłą żonę spotkałem po 2 miesiącach na rekolekcjach. Wyglądała i śpiewała jak anioł. Ślub wzięliśmy trzy lata później. Inne moje prośby też zostały wysłuchane. Trudno uwierzyć, ale łatwo sprawdzić, wystarczy wziąć do ręki różaniec. Dziś nie wyobrażam sobie dnia bez tej modlitwy.
RAFAŁ JAN PORZEZIŃSKI