Przez białe pole
Chłopczyk szedł,
Spłakany i zmarznięty,
Przez ścieżki łąk
I brzegi rzek,
Przez strumyk lodem ścięty.
Bez chaty, matki,
Całkiem sam,
Jak to bezdomne ptaszę,
Toć to nie obcy –
Bliski nam.
To polskie dziecię nasze!