Ok. nadrobie:
w poniedziałek wielkanocny mieliśmy weta, trzeba było konia zszyć, minął juz tydzien.. rivanol się skończył trzeba było lecieć po nową butelke, rekawiczki i gaziki skończone i znów apteka, ropa leciała to leki... tak jakoś żyjemy.
w sobote był festyn w szkol, ja byłam szczęśliwa aż nie zobaczyłam pewnej osoby, w tym momencie odwróciłam się i poszłam do szkoły i schowałam się w koncie.
reszta jest pozytywniej więc dobranoc :3